środa, 5 października 2011

Trudne rozstania, ciężkie powroty...

Długo zabierałam się za napisanie tego postu...
Z obawy - że już nikt tu nie zagląda...
Z braku czasu...
Z braku prac...
Ale to nie do końca tak, że nic nie robiłam...
W czerwcu powstała kartka ślubna.

 O zrobienie tej kartki poprosiła mnie znajoma z pracy. Może nie jest jakoś specjalnie piękna, ale podobno podobała się Młodej Parze.

W lipcu, znajoma z pracy odchodziła na emeryturę, tak więc na kolejne zamówienie powstała taka oto kartka:



W sierpniu moja córka kończyła 5 lat. W całym tym zamieszaniu zapomniałam żeby zrobić jakąś kartkę dla niej. Pomyślałam, że i tak nie będzie pamiętać...
O ja głupia... Młoda wstała rano i pierwsze pytanie jakie zadała, to gdzie jest kartka dla niej, bo przecież brat dostał jak miał urodziny...
Zamknęłam się więc w pokoju i zrobiłam coś na szybko...




Później był urlop, odpoczynek i nie było czasu i ochoty na tworzenie.
Po urlopie przyszłam do pracy na 3 dni i dostałam zwolnienie...
No i tak już drugi miesiąc siedzę w domu i snuję się z kąta w kąt...
I długo jeszcze posiedzę. Na pewno do rozwiązania, które nastąpi na przełomie stycznia i lutego, a później jeszcze trochę z Dzieciątkiem...

Stwierdziłam, że skoro i tak siedzę w domu, to może by ten czas jakoś wykorzystać.
I wtedy znajoma poprosiła mnie o zrobienie kartki na urodziny.
Kartka miała być inna niż wszystkie i leci do Australii...
Ale o tym następnym razem :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz